sobota, 18 stycznia 2014

Część Trzecia


Moje nogi same zmierzały ku Pałacu Sprawiedliwości, gdzie trybuci spotykali się ze swoimi najbliższymi. 
Nawet nie wiem, po co tam idę. Przez dwa lata nie rozmawiałam z Nathanem, więc co mu teraz powiem? Że nie chciałam, żeby nasza przyjaźń się rozpadła? Ale to przecież nie moja wina. To nie ja powiedziałam, że nasza znajomość nie ma już sensu. Doskonale pamiętam tamten dzień.
Było słoneczne południe, jak zawsze umówiliśmy się na plaży. Na naszym miejscu. Na początku znajomości wybraliśmy jakiś zakątek, gdzie zawsze się spotykaliśmy. Zdecydowaliśmy się na dziką plażę, tylko my ją odwiedzaliśmy. Widywaliśmy się przy wielkiej kłodzie, na której zasiadaliśmy i potrafiliśmy rozmawiać przez wiele godzin.
Tego dnia to chłopak na mnie czekał. Zaniepokoiłam się tym, ponieważ to ja zawsze przybywałam na miejsce pierwsza. Nathan przychodził przede mną tylko wtedy, gdy miał mi coś ważnego do powiedzenia. 
- Witaj – powiedziałam do chłopaka, który wpatrywał się w morze.
- Ooo, już jesteś. Cześć, cześć – odpowiedział Nathan dziwiąc się, że już przybyłam.
Usiadłam koło niego na kłodzie i patrzyłam się na piasek czekając, aż chłopak zacznie mówić. Nastąpiła długa i irytująca cisza.
- Nathan, co się dzieje? – spytałam nie mogąc wytrzymać milczenia.
- Nic się nie stało, a co miało się stać? – Chłopak wyglądał na zaniepokojonego.
- Ej, wiem, że coś się wydarzyło, bo nigdy nie przychodzisz przede mną, chyba, że masz mi coś ważnego do przekazania. A poza tym wyglądasz na zmartwionego – Nie spojrzał na mnie od mojego pojawienia się. – Najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo.
- Nie myśl sobie, że jest mi tak łatwo o tym mówić. To nie ty musisz zrezygnować z osoby, na której ci zależy, żeby należeć do Ekipy!  - Chłopak zrobił małą pauzę i spojrzał na mnie - Wiesz doskonale, że chcę w niej być i zrobiłem już wszystko, o co mnie prosili. I zostało mi jedno zadanie! Przestać przyjaźnić się z tobą! Oni twierdzą, że spadniesz na dno, a ja razem z tobą. A ja tego nie chcę! Nie chcę się stoczyć! Ja nie mogę! Ja muszę być na górze! 
Wpatrywałam się na niego nie mogąc powiedzieć ani jednego słowa. Wiedziałam, że jego marzeniem jest bycie członkiem tej grupy, ale nie jest to dla niego takie ważne jak nasza przyjaźń. 
Ekipa to kilkanaście osoby, które są popularne, płeć przeciwna za nimi szaleje, a przede wszystkim umieją posługiwać się doskonale bronią. Jednym słowem młodzież, która jest świetnym kandydatem na trybuta.
- Czyli wolisz być w jakiejś głupiej Ekipie i przyjaźnić się z ludźmi tylko, dlatego, że są popularni i super władają bronią? Ktoś mówi ci, żebyś przestał się ze mną przyjaźnić, więc przestajesz? Jeśli ktoś każe ci skoczyć w ogień to też skoczysz dla niego? Nie umiesz sam dokonywać wyboru? Przecież możesz przyjaźnić się z kimkolwiek chcesz, to twoja decyzja! – Wybuchłam, jeszcze nigdy nie poczułam się taka wściekła, jak byłam tamtego dnia.
- Aria, wiesz to dla mnie ważne – Nathan mówił cichym głosem. Wiedziałam, że już dokonał wyboru.
- W takim razie ja nie jestem ważne. Mogłeś mi powiedzieć na początku, że nie będziesz się chciał przyjaźnić, gdy nadarzy się jakaś okazja! Jesteś skończonym idiotą! Wynoś się stąd! – Słowa same wydobywały się z moich ust. Gniew buzował we mnie.
- Aria... – zaczął chłopak.
- Po prostu stąd idź! – powiedziałam, chłopak odwrócił się powoli i zaczął iść w kierunku swojego domu, który był niedaleko. 
Gdy straciłam Nathana z oczu zaczęłam płakać. Łzy leciały, jedna po drugie. 
Od tamtego dnia nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Nathan osiągnął to, co chciał, należał do Ekipy. Wszystkie dziewczyny za nim szalały, każdy chłopak chciał się z nim przyjaźnić.  
Gdy wchodzę do pałacu na mojej drodze staje Strażnik Pokoju ubrany w biały kostium z mieczem przy pasie i spogląda na mnie pytająco.
- Chciałabym spotkać się z trybutem, Nathanielem Nortonem – mówię pewnym siebie głosem.
- Wsiądź do windy i pojedź na drugie piętro. Po wyjściu z niej skręć w prawo, następnie poczekaj, aż ktoś wyjdzie z pomieszczenia – Strażnik tłumaczy mi, jak dotrzeć do pokoju, gdzie jest trybut.
Wykonuję wszystkie polecenia. Na korytarzu jest tylko ciemnowłosy chłopak. Poznaję go, jest to aktualnie najlepszy przyjaciel Nathana – Jonathan.  Spogląda on na mnie lekko zaskoczony i wpatruje się na mnie.
- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha albo jestem taka piękna, że nie możesz oderwać ode mnie wzroku – mówię z lekkim sarkazmem i puszczam mu oczko.
-  Po prostu… nie powinno cię tu być – odpowiada chłopak nadal wpatrując się we mnie.
- Ale jak widać jestem tu. Chciałam się po prostu pożegnać.  Chyba, że tego nawet nie mogę. Może wyniesiesz mnie, żebym z nim nie porozmawiała, co? – Uśmiecham się szeroko.
- Zabawna jesteś. Może…
Chłopak nie zdążył skończyć, bo z pokoju wyszli rodzice Nathana. Obydwoje spojrzeli się na mnie zdziwieni jak Jonathan i odeszli w ciszy. Po chwili tylko ja byłam na korytarzu. Czekałam, minuty dłużyły się niemiłosiernie, ale uporczywie oczekiwałam mojego spotkania z dawnym przyjacielem. 
W końcu drzwi otworzyły się i wyszedł z nich chłopak i powiedział:
- Do zobaczenia, Aria.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i weszłam do pokoju. Na beżowych ścianach rozwieszone są obrazy, wszystkie ukazują triumfatorów z Czwartego Dystryktu.  W pomieszczeniu znajdują się tylko dwa czerwone fotele oraz duża sofa, na której siedzi chłopak. 
Gdy zauważa moją osobę wygląda na bardzo zdziwionego. Pewnie liczył na kogoś innego, ale to ja tutaj stoję i chcę się z nim pożegnać.
- Hej - Z moich ust wydobywa się cichy głos.
- Nie sądziłem, że przyjdziesz. Nie myślałem w ogóle, że się jeszcze zobaczymy – odpowiedział Nathan.
- Jak widać jestem pełna niespodzianek – mówię i puszczam mu oczko – Jeśli myślałeś, że przyjdzie tutaj twoja dziewczyna, o ile ową masz, to się troszkę pomyliłeś, bo już nikogo nie ma na korytarzu – Widząc, że z jego twarzy znika uśmiech mówię dalej – To zadziwiające jak ludzi postępują, nie uważasz? Ufasz im, liczysz na nich. A oni, co robią? Zostawiają cię. Wybierają najłatwiejszą opcję. Lepiej jest zostawić kogoś i zapomnieć niż pokonać przeszkody, które stoją na twojej drodze.  
- Przestań prawić mi kazania. Przecież niczego nie zmienisz – odpowiada chłopak gniewnym tonem.
- A myślisz, że chciałabym to zmienić? Ja nic takiego nie powiedziałam i nigdy nie powiem – Każde słowo wypowiadane przeze mnie sprawiało mi przyjemność. Widzę w oczach Nathana, że boli go to, co mówię. Nie czuję żadnych wyrzutów sumienia. Chcę, żeby cierpiał tak ja, gdy mnie zostawił.
- Och, przestań już kłamać. Wiem, że to wszystko kłamstwo. Pamiętam, jak na mnie patrzyłaś. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że podobam ci się – Chłopak wstał z sofy i zaczął powoli iść w moim kierunku.
- Patrzyłam się na ciebie, jak na przyjaciela, jak na osobę, która zawsze przy mnie będzie, ale jak widać myliłam się – W czasie wypowiadania tych słów zamknęłam oczy, gdy je otworzyłam Nathan stał kilka centymetrów ode mnie.
- Wiem, że ci się podobałem i nadal ci się podobam – Gdy sens tych słów dochodzi do mnie chłopak już przyciąga mnie mocno do siebie i całuje.
Zawsze chciałam pocałować Nathana, choć raz. Ale teraz to nie jest ten sam chłopak, co kiedyś. To nie jest już mój Nathan. 
Próbuję wydostać się z jego uścisku, ale jest za silny. Szerpę się, choć nic to nie daje. 
- Skończyłeś już? – Gniewny głos mentora sprawia, że Nathan odsuwa się ode mnie. 
- Tak, teraz już tak – odpowiada chłopak i uśmiecha się głupkowato.
- Ale ja nie – mówię. W mgnieniu oka znajduję się znów naprzeciwko trybuta. Moja ręka zmierza do policzka Nathana i uderza go z całej siły. 
Gdy chłopak orientuje się, co się stało ja już stoję przy drzwiach.
- Obyś zginął na tej arenie – mówię mściwo, po czym odwracam się na pięcie, mijam zwinnie Finnicka i wychodzę z pomieszczenia. 
  ***
W końcu napisałam kolejną część. Według mnie - szału nie ma, dupy nie urwało, ale nie mogłam nic lepszego napisać. :/
 Ale może następny rozdział będzie lepszy. I będzie się więcej działo. ;)

16 komentarzy:

  1. Podoba mi się Twój sposób pisania.
    Pomijając kilka błędów, jest naprawdę ciekawe. ^^

    Zapraszam do siebie! ;3
    http://chizu-chan-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się :) Muszę przyznać że to jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam. Masz dobry styl pisania, ciekawy pomysł i dobra grafika. To wszystko tworzy bardzo fajną całość. Jedyne co mogę życzyć to dalszej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie. Naprawdę mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę pisać o błędach, bo ktoś już o tym wcześniej wspominał. Pomijając to, historia jest ciekawa, nawet bardzo, no i wciąga, a chyba właśnie o to chodzi, prawda? Podoba mi się. NAPRAWDĘ mi się podoba. Zainteresował mnie pomysł, ale i główni bohaterowie są fajni. Zaskoczyłaś mnie faktem, że Aria nie została wylosowana, ale to jest właśnie cudowne - zaskoczenie! A to się rzadko zdarza, uwierz mi! Cóż więcej mogę tutaj powiedzieć? Pisz więcej i zadziwiaj mnie dalej...
    ~ lilybird-everdeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajny blog ;o ciekawie piszesz, widać, że masz pasje i to lubisz :) umiesz pisać i odzwierciedlać uczucia :)
    smoczexserce.blogspot.com zapraszam :) 3 opowiadanie już jest! :>

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawy rozdział :) Nie do końca wszystko rozumiem, bo musiałabym przeczytać opko od początku, ale po tym, co przeczytałam, mogę śmiało stwierdzić, że opowiadanie jest wciągające. Kiedy czytałam, napotkałam kilka błędów, ale nie lubię tego wypominać, bo sama też je przecież popełniam ;-) Po prostu przeczytaj sobie rozdział jeszcze raz, uważnie :) Fajnie piszesz i oby tak dalej. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe opowiadanie ;> Chociaż dużo jest dialogów, to i tak to opowiadanie ma sens. Podoba mi się twój blog ;> Obserwuje :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie. Ciekawe jak potoczy się dalej. W ogóle podoba mi się, że główną postacią jest Aria. Najbardziej ją lubię w PLL.
    Pozdrawiam,
    Eleonore Cloers z trueloveprevailsdeath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny blog ;]
    Zapraszam też do mnie : http://czlowiek-ktory-sie-nie-narodzil.blogspot.com/ ^.^

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow. A mnie pozytywnie zaskoczylas :D
    1. Główna bohaterka nie bierze udziału w igrzyskach.
    2. Nathan sie zgłasza, lamie obietnicę.
    3. Jest dużo dialogów (wieeeeelki +!)
    Jedyne, co mi przeszkadza, to imię bohaterki. Nade mną ktoś napisał, ze Aria to jego ulubiona postać z PLL, a ja akurat jej najbardziej nie lubie. Ale to juz kwestia gustu, a o gustach sie nie dyskutuje ;)
    Pozdrawiam, czekam na nn i życzę weny :D
    Numer10 (67hunger-games.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przesadzasz, mnie się podoba :D
    Zapraszam please-niall-horan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Dużo dialogów, ale o dziwo ładnie to wszystko gra i przyjemnie się czyta ,czekam na następny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaspamowałaś mnie i warto było :) Pierwszy raz czytam opowiadanie na podstawie Igrzysk i bardzo mi się podoba to, że ten blog nie jest fan fiction, tylko osobną historią, która tylko bazuje na faktavh z książki. Wielki plus za oryginalność! Ten blog mi się podoba. Jedyną drzazgą w tym wszystkim jest szablon, który raczej mało nawiązuje do dystryktu, ale co tam narzekać. Sama fabuła mi się podoba, Aria i Nathan - już się do nich przywiązałam <3
    Piszesz świetnie, może trochę za dużo wsadzasz przecinków, ale styl masz niezły i dobrze odnajdujesz się w czasie teraźniejszym.
    Pozdrawiam, czekam na kolejną notkę i życzę dużo weny.
    Zapraszam na:
    http://dzieci-ciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeeej *.* Jakiś czas temu czytałam Twojego bloga, a potem gdzieś posiałam link... (Zadziwiające jak je czasem gdzieś zapodziewam...) Znów przeglądając różne blogi i czytając opis Twojego stwierdziłam, że skądś kojarzę, weszłam i przeczytałam trzecią część.
    Bardzo ciekawa historia. Czekam na kolejną część. Twój blog jest taki... Inny. Główna bohaterka nie jest trybutką! Co za nowość! :D
    Wystarczyło tylko imię Finnicka, żebym uśmiechnęła się jak głupia... xD
    Pozdrawiam,
    Eveline.

    OdpowiedzUsuń
  15. Strasznie mnie wciągnęło i czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytało się świetnie, mimo tego, że było dość sporo literówek. Nathan... no cóż. Tajemniczy dość. Najpierw niby taki wielki przyjaciel, a potem tak po prostu kończy z nią przyjaźń dla jakiejś wielkiej sławy.. Ciekawa jestem, co będzie dalej. Zostawię sobie 4 rozdział na później, bo boje się, że piątego prędko nie dodasz i będę musiała długo czekać ^^
    Pozdrawiam http://akademia-zagubionych-dusz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń